Wyjątkowa długa, jak na pielgrzymkowe warunki, noc. Msza św. w Zagórowie dopiero o 9.00! Nocleg w pięknej szkole, w cudownym otoczeniu, z pysznymi posiłkami – jakaś
niewidzialna ręka od początku pielgrzymki dba o pątników, by niczego im nie zabrakło. Przychodzimy i zawsze wszystko już przygotowane! Ta niewidzialna ręka to niezastąpiony i nieoceniony brat Wiesław 😊
Nie ma chyba pątnika, na którym kościół w Zagórowie nie zrobiłby wrażenia. Piękny, doskonale odrestaurowany, z cudownymi freskami. Tu każde spotkanie z Bogiem jest niezapomnianym przeżyciem. A jak zaznaczył w swej homilii ks. Przemysław, spotkanie człowieka z Bogiem to zawsze historia indywidualna. Tak jak spotkanie kobiety kananejskiej z Jezusem. Ona, poganka, musiała pokonać wiele barier i wykazać się odwagą. Była też próbą charakteru i próbą ducha. Jej siła miała swoje źródło w miłości do córki. Pokładała ufność i nadzieje w Jezusie, który, mimo tego, że posłany był przede wszystkim do Izraelitów, nie mógł oprzeć się jej sercu. Nie rezygnowała. I my, gdy jesteśmy w trudnej sytuacji, nie powinniśmy ustawać w modlitwie, w błaganiu. Warto też pamiętać o istotnej roli świętych, ich wstawiennictwu za nami. Prośmy, by Jezus uzdrawiał, leczył, odmieniał nasze życie – zakończył ks. Przemysław.
Po Mszy św. droga prosto na obiad (idziemy, jemy, dziękujemy). W Trąbczynie, po obiedzie, był czas na adorację Najświętszego Sakramentu. Dzisiejszy etap, choć stosunkowo krótki i po długiej nocy (25 km), był męczący, bo słońce szczególnie mocno, i z nawiązką, nadrabiało zaległości. Ale tworzą się nowe, pielgrzymkowe tradycje – biesiada w Wardężnie, która jednoczy w przygotowaniach całą wieś. Kolejna tradycja – ostatni etap staje się lżejszy dzięki temu, że kierownictwo muzyczne przejmuje dyrektor pielgrzymki. Jego repertuar szczególnie przypadł do gustu pątnikom 😊
Dzień zakończyliśmy nowenną do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy.