ZŁOTA GRUPA 1 SIERPNIA
Jan Maria Vianney. „Nie staraj się zadowolić wszystkich. Staraj się zadowolić Boga, aniołów i świętych – oni są Twoją publicznością”. To cytat francuskiego kapłana żyjącego na przełomie XVIII/XIX wieku we Francji
Do I Komunii Świętej przystąpił podczas Rewolucji Francuskiej w szopie, która była prowizoryczną kaplicą ze względu na zamknięte szkoły parafialne. W wieku 17 lat nauczył się czytać i pisać, a łaciny uczył go proboszcz. Nauka w seminarium szła mu bardzo ciężko. Przełożeni sugerowali, aby je opuścił. Za wstawiennictwem jednego z proboszczów, który napisał bardzo dobrą opinię o Janie, oraz ze względu na brak kapłanów został wyświęcony na księdza w wieku 29 lat. Po trzech latach bycia wikariuszem jako kapelan został wysłany do Ars-en-Dembes. Kapłan zastał kościół zaniedbany i opustoszały. Na Mszy św. w niedzielę było kilka osób, a wiernych w parafii w sumie 230. Całe godziny przebywał na adoracji Najświętszego Sakramentu. Godzinami siedział w konfesjonale. Sypiał po kilka godzin na gołych deskach. Kiedy w wiosce otwarto szkółkę, uczył w niej prawd wiary. Jadł nędznie i mało, mówi się, że był na wiecznym poście. Gdy biskup spostrzegł, że ks. Jan sobie radzi, otworzył w Ars parafię. Dobroć ks. Jana, surowość życia, proste kazania płynące z serca powoli nawracały dotąd zobojętniałe dusze. Jego dary otrzymane od Boga – dar czytania w ludzkich sumieniach i dar proroctwa – wzbudziły zainteresowaniezarówno prostych ludzi, jak i elitę Paryża. W ostatnim roku swojego życia miał przy konfesjonale ok. 80 tysięcy ludzi, a przez jego 41 lat pobytu tam przewinęło się milion ludzi. Nadmierne pokuty osłabiły i tak wyczerpany 43. PIESZA PIELGRZYMKA SKRZATUSZ-JASNA GÓRA 1-13.08.2025 organizm. Pojawiły się bóle głowy, dolegliwości żołądka, reumatyzm. Nadto przez 35 lat szatan pokazywał się i nękał go nocami, uniemożliwiając choć krótki wypoczynek. Jan Vianney wszystko przyjmował jako zadośćuczynienie Bożej sprawiedliwości za własne grzechy oraz za grzeszników, których spowiadał. Zmarł w wieku 73 lat. Został ogłoszony świętym w roku Jubileuszowym w 1925 przez papieża Piusa XI. Historia tego świętego kapłana uczy nas, że środkiem do tego, aby nadzieję złożyć w Bogu, jest ascetyczny tryb życia. Niestety, obojętne podchodzenie do postu, byle jak przeżywany czas Wielkiego Postu, zapomnienie o postnym piątku, ilość posiadanych rzeczy materialnych, ciągłe dogadzanie sobie – nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu oddalają nas od Boga. Można byłoby napisać, że im więcej, tym gorzej, a ratunkiem dla nas jest proste życie. Post i asceza jako duchowe praktyki pomagają w duchowym rozwoju. Post, czyli powstrzymania się od jedzenia, a asceza to dobrowolne wyrzeczenie się przyjemności, rezygnacja z niepotrzebnych dóbr materialnych. Te praktyki nie tylko oczyszczają ciało, ale przede wszystkim nasze serce i wnętrze. Uczą pokory i relację. pokoju wewnętrznego. Zbliżają do Boga i pogłębiają osobistą Poprzez wstrzemięźliwość opanować możemy swoje nieuporządkowane wewnętrzne namiętności. Post serca prowadzi od zewnętrznej wstrzemięźliwości, do wewnętrznego opanowania. Na przełomie V/VI wieku Pseudo Euzebiusz z Aleksandrii, ojciec Kościoła, pisał tak: „Ten, który pości, powinien być wstrzemięźliwy pod każdym względem, a przede wszystkim powinien powściągnąć język, wystrzegać się mściwości, popędliwości, gniewu, zazdrości, kłótni, kłamstwa, zawiści, obmowy… Ten, kto pości, powinien przede wszystkim powstrzymać język od paplania, podstępów, potwarzy, wyśmiewania i kpin. Inaczej lepiej, żeby nie pościł, bo drwi z samego siebie… Naucz pościć swój język, swoje oczy, swoje ręce i swoje nogi”. Z kazania św. Jana Vianney’a: „Co byście powiedzieli o człowieku, który zajmuje się polem sąsiada, a swoje zostawia odłogiem? Tak właśnie postępujecie. 5 Ciągle grzebiecie w sumieniach innych ludzi, a wasze własne zarastają chwastami. Kiedy śmierć po nas przyjdzie, jak bardzo będziemy żałować, że tyle czasu poświęciliśmy na zajmowanie się sprawami innych, a tak mało dbaliśmy o własne sumienie. Bowiem nie z postępków bliźniego będziemy rozliczani, lecz z własnych. Patrzmy lepiej we własne sumienie, tak jak się sobie patrzy na ręce, jeśli chce się sprawdzić, czy są czyste”.